Jakiś tydzień temu wpadła mi do pokoju ćma. Tak, zwykła ćma. Z reguły nie boję się tego typu stworzeń. Ot małe, latające stworki. Ale ta sztuka była wyjątkowo perfidna. Wielka, włochata, odrażająca. Panoszyła się po moim pokoju, jakby to było jej prywatne lokum. Za nic miała moje groźby i usilne próby wyrzucenia jej z pokoju. W grę nie wchodziło pacnięcie jej na śmierć na ścianie…świeżo malowanej ścianie. Po tym czynie równie dobrze mogłabym sobie pacnąć w sam środek czoła i wyprowadzić się z domu, gdyż mój tato jest nadzwyczaj uczulony, gdy ktoś szybko niszczy jego pracę. Tak więc pozostało mi tylko bieganie z kąta w kąt ze spodenkami w ręce – jedyna rzecz, która w tym momencie wpadła mi w dłonie – i wymachiwanie nimi, jakbym chciała zgasić ogień. W pewnym momencie udało mi się ją trafić, ale o zgrozo poleciała za łóżko wprost w stronę, w którą zawsze trzymam głowę. Przeszukałam dokładnie kąt, ale nigdzie jej nie znalazłam. Cóż, pozostało mi spanie z głową w drugą stronę. Tak też uczyniłam, napiwszy się wcześniej z kuzynką sporej ilości wina. W momencie, gdy przyłożyłam głowę do poduszki ćma się obudziła. Wpadła chyba do jakiegoś worka bo szeleściła niemiłosiernie, ale jako, że procenty uderzały mi do głowy, po krótkiej chwili przestałam zwracać na to uwagę i zasnęłam. Aż do dzisiejszego dnia. Wróciłam przed chwilą, tj. późnym wieczorem, do domu. Będąc mega zmęczoną pierwsze zabrałam się za zgarnianie maneli z łóżka w celu pościelenia go. Jakie było moje zdziwienie, gdy kładąc suszarkę na podłogę koło łóżka, od tej strony, w którą tej felernej nocy z ćmą miałam głowę podczas snu, znalazłam…moją ćmę. Leży sobie nieżywa dokładnie ‘pod’ moją głową. Może nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ale przypomniała mi się krótka historia pewnej internautki, która pisała kiedyś na jakimś forum, iż pewnej nocy obudziło ją dziwne drapanie w gardle. Nim zdążyła napić się wody, odchrząknęła mocno i…wypluła ogromnego pająka. Okropne. Na samą myśl, że mogło mi się przydarzyć coś podobnego z ćmą, a nie daj boże z pająkiem, zrobiło mi się dziwnie nieswojo. Na szczęście ćma nie żyje, a ja mogę iść spokojnie spać.