Zaniedbuję pisanie, okropnie. Nie bardzo tylko jestem w stanie rozgryźć z czego to wynika. Czy to moje życie stało się nudne i niewarte opisania, czy po prostu się zmieniłam. Założyłam tego bloga już ponad dwa lata temu. Na początku jak szalona opisywałam kolejne uniesienia miłosne z Kubą. Teraz praktycznie w tej kwestii zamilkłam. Nie znaczy to jednak, że nasze życie ‘łóżkowe’ zamarło. Wręcz przeciwnie. Jednakże świadomość tego, że ktoś czyta moje posty, sprawia że staję się nieśmiała. Nieśmiała w Internecie – brzmi głupio, ale tak właśnie jest. Wystarczy dwoje, troje stałych czytelników, a ja zaczynam uważać na słowa. Wciąż boję się oceniania przez innych? Sama nie wiem z czego to wynika. Może utkwiły mi w głowie słowa kilku ‘świętoszkowatych’ osób i ciężko jest mi się ich pozbyć. A chyba czas najwyższy, gdyż owe osoby, które dawniej nazywały mnie łatwą i miały za najgorszą tylko dlatego, że czasem się napiję, czy zapalę – same teraz palą i zachowują się gorzej niż można sobie to wyobrazić.
Poza tym może niesłusznie ważę słowa, niepotrzebnie zastanawiam się, co się stanie, może zabija mnie ciągłe myślenie o tym, co pomyślą inni. Córka nauczycielki, zawsze musi świecić przykładem. Brzmi głupio, ale tak jest. Każdy mój krok zawsze był skrupulatnie badany, a najdrobniejsze potknięcie donoszone mojej mamie. A ja w jej oczach chcę być niemalże idealna, dla niej, ale przede wszystkim dla samej siebie. Zbytni perfekcjonizm kiedyś mnie wykończy, ale póki co mobilizuje.
Wracając do tematów łóżkowych, często w rozmowach z koleżankami trzymam przysłowiowy język za zębami. A miałabym co opowiadać. Niektórzy mogliby mi zarzucić obłudę. Wysłuchuję łóżkowych relacji moich koleżanek, a sama niewiele powiem. Ba, nic nie mówię. Zawsze na około, zbywam temat, mówię tylko to co chcę. Dlaczego? To co one robią jest święte i dobre. A wszystko, co ja powiem, zaraz obraca się przeciwko mnie. Jedynie przy znajomych Kuby czuję się dość swobodnie. Fakt, nie opowiadamy z Kubą wszystkiego ze szczegółami, ale niektóre słowa, czy zachowania nie są traktowane, jak coś zdrożnego.
Właściwie kogo obchodzi to, co ja robię z Kubą w łóżku? Po co to publicznie piszę? Może gdzieś w głębi duszy mam nadzieję, że dziewczyny w moim wieku albo nieco młodsze, czytając mojego bloga nieco się ośmielą i przestaną się bać niesłusznego osądu obłudnych ludzi.
Leci mi dopiero dwudziesty rok życia. Dla niektórych to, z całym szacunkiem, gówniany wiek. A dla mnie najpiękniejszy okres mojego życia. Czuję, że coś ciekawego się dzieje i że jeszcze wiele przede mną. Mimo tak młodego wieku, za sprawką Kuby, mam kilka łóżkowych ‘grzechów’ na koncie, co obecnie zamiast mnie smucić – cieszy mnie. Kiedy, jak nie teraz mam się bawić życiem? Za kilka lat będę pewnie miała dzieci. Owszem, to całkowicie nie wykluczy niektórych ‘zabaw’, ale może znacznie je ograniczyć. A trzeba przyznać, że Kuba ma niebanalne pomysły, a ja wybujałą wyobraźnię. Można powiedzieć, że w tej kwestii trafił swój na swego. Jeżeli będzie nam dane wytrzymać ze sobą do przyszłych wakacji, to mam nadzieję zrealizować kilka ciekawych pomysłów, na które w tym roku brakło czasu.
Póki co w uszach brzmi mi Jego wieczorny sms i na tym zakończę.