Siedzę przy laptopie, z pełną miską kukurydzy przed nosem, słyszę w uszach, jak zgrzytają mi kolejne pochłaniane przeze mnie ziarenka i myślę. I dochodzę do wniosku, że czas obchodzi się ze mną mało łaskawie. To nie jest żal, ani próba poskarżenia się na okrutny świat. To po prostu wniosek, do jakiego dochodzę obserwując własne zachowanie i słuchając swoich myśli z ostatnich kilkunastu tygodni. Przestaje mi zależeć na komentarzach dotyczących urody, a zaczynam zwracać szczególną uwagę na te odnośnie hmm wiedzy, mądrości, jak zwał tak zwał. Zawsze wolałam być postrzegana jako normalna mądra dziewczyna, niż wyróżniająca się swą urodą tępa idiotka, ale odkąd zaczęłam studia owa chęć jeszcze bardziej się wzmogła. Rośnie mój apetyt, chęć chłonięcia wiedzy. Kolejne dobre oceny motywują mnie do dalszej nauki. Sądzę, iż wynika to z tego, że wreszcie odnalazłam siebie. Czuję, że kierunek na którym jestem to strzał w dziesiątkę. Ciekawe przedmioty, jak na przykład laboratoria z biologii i chemii, nawet matematyka, która momentami wydaje się być czarną magią, z czasem przychodzi mi nadzwyczaj łatwo (zweryfikuję to 30.11 na kolokwium), a “kreski” które wszyscy nienawidzą zaczynają mi się co raz bardziej podobać. Może to zacięcie odziedziczyłam po tacie, który zawsze wszystko skrupulatnie rysował i uczył mnie, że wszystko ma być dokładne, bo najdrobniejszy błąd może spowodować to, że dana rzecz nie będzie funkcjonować.
Wydaje mi się, że mój zapał zostanie nieco ostudzony w drugim semestrze kiedy będę miała fizykę, ale póki co rozpiera mnie ogromna radość i duma, że studiuję właśnie tam i właśnie to. Każdemu życzę takiego uczucia, dojść w swoim życiu do stanu, w którym jest się po prostu szczęśliwym przez to, co się robi.
Nadchodzą długie zimowe wieczory, a więc coś co dawniej zawsze negatywnie mnie nastrajało, ale teraz wiem, jak sobie radzić z zimową chandrą. Obecnie żyję marzeniami  – a marzy mi się polecieć kiedyś do Palermo na Sycylii. Może ktoś kiedyś czytał o klasztorze, w którym znajduję się “muzeum” mumii, a w szczególności “Sleeping Beauty” czyli Rosalia Lombardo. Na samą myśl o tym, że kiedyś to marzenie się spełni czuję ekscytację. Niespełnione pragnienie bycia archeologiem, a ściślej badaczem mumii. Brzmi abstrakcyjnie, ale jednak są ludzie, którzy się tym zajmują, a ja bardzo ubolewam nad tym, że nie należę do ich grona. Pozostaje mi tylko czytać o tym, zwiedzać i wypełniać swój umysł informacjami, obrazami, wspomnieniami… Gdyby tylko Kuba zechciał polecieć tam ze mną mogłyby z tego wyjść całkiem interesujące wakacje.
Na razie czas wracać na ziemię do spraw codziennych.