Nie ma chyba Polaka, który by nie oglądał albo przynajmniej nie słyszał o walce Koksu vs. Najman. Wszyscy moi znajomi, na czele ze mną czekali na to wydarzenie niemalże odliczając dni. Zapowiadało się naprawdę ciekawie. “Wielki” koksu, ulubieniec Internatów, mega zwinny, rozciągnięty i silny, kontra, jak to większość osób twierdzi, “worek treningowy polskich sportowców”. Chyba spora część widzów spodziewała się wygranej Koksa, ale nie sądzę, że komukolwiek przyszłoby do głowy, że owa walka będzie wyglądać tak, a nie inaczej.

Jestem niezmiernie rozczarowana. Aż nie wiem, co mam napisać. Specjalnie wraz ze znajomymi poszliśmy do pubu, żeby napić się piwa i z zapartym tchem oglądnąć.  Wielkie było nasze zdziwienie, kiedy przez niemalże całą pierwszą rundę Koksu ścigał Najmana po ringu. Ustawiona walka? Nie wiem, prawdopodobnie. Tylko organizatorzy wiedzą, co jest na rzeczy. Dziwię się tylko Najmanowi. Rozumiem…ma za każdą walkę niemałe pieniądze, ale żeby upokarzać się przed milionami Polaków dla pieniędzy? Przecież On zapewne nie ma życia. Jest pośmiewiskiem, “workiem treningowym”, totalnym przegranym.
Najlepszym motywem tej walki był tylko gromki śmiech widzów w pubie, w którym siedzieliśmy, na widok Koksa ścigającego przerażonego Najmana.
Jednakże jeżeli kolejne walki wielkich gwiazd mają tak wyglądać to ja serdecznie dziękuję, nie będę oglądać.