Echelon: Wind Warriors

Kilka tygodni temu Echelon przyleciał do polskich sklepów. W Rosji jest już od dawna, a groźnie wyjąca Buka struga mu dodatek. Nic dziwnego – gra ma sporo błędów i przydałby się jej potęęęężny, kilkusetmegowy patch.

Zapowiadany na wiosnę Echelon: Wind Warriors po raz wtóry przenosi graczy do stechnicyzowanego świata przyszłości i pozwala im zasiąść za sterami futurystycznej maszyny latającej. Gra na szczęście – przynajmniej dla mnie – nie jest tzw. 'twardym symulatorem’, w którym nie sposób ruszyć z miejsca bez wczytania się w kilkusetstronicową instrukcję wypchaną aż po brzegi wykresami i cyferkami. To raczej zręcznościówka z elementami symulacji, przypominająca chociażby znane z konsol Ace Combat 3. Świetna grafika i uproszczony model sterowania to sedno tego programu; wykonanie beczki jest w nim równie proste co dla przeciętnej babci uszycie szalika. Oznacza to, że przy tej właśnie grze można się wyżyć i rozładować skołatane nerwy, a jednocześnie przeżyć przygodę, jaka zazwyczaj staje się udziałem bohaterów widowiskowych filmów science-fiction! I jeszcze jedno: świat Echelon jest po prostu alternatywną wersją Ziemi przyszłości (zwącą się Velian); wielkim kontynentem, którego przemierzenie z jednej strony na drugą zajmuje około 7 godzin.
W roku 2351 major Jason 'Wolf’ Scott, uważany przez generalicję za jednego z najlepszych pilotów Federacji Galaktycznej, dostaje zestaw 40 ważnych misji do wykonania. Jakimś dziwnym cudem ta przerażająca liczba nie przytłacza go, facet z rozmachem wskakuje do swego samolotu i rusza w bój.

Skąd taka radość u człowieka, który może nie wrócić z wyprawy, na którą spieszy? Ano – mężczyźnie wystarczy dać do zabawy parę nowych broni, a już zapomni o rozsądku. Scott w Echelon: Wind Warriors otrzyma ich aż siedem, w tym szczególnie śmiercionośne plasma rockets. Nie zabraknie też nowych przeciwników, zarówno w powietrzu, jak i na ziemi. Oznacza to, że lekko nie będzie, facet będzie musiał się ostro napracować, by cało dotrwać końca. To zresztą zdrowa zasada dodatków, że są trudniejsze od oryginału; bądź co bądź sięgają po nie jedynie najbardziej zatwardziali miłośnicy gry, którzy już nie raz ją ukończyli i znają każdy jej cal.

Niniejszy dodatek (wymagający wersji podstawowej gry) usprawnia również całkiem przyzwoity od strony technicznej silnik Echelona. Teraz efekty 3D wyglądają ponoć jeszcze bardziej realistycznie i nie brakuje pięknych krajobrazów, rozległych miast z trójwymiarowymi budynkami czy mnożących się co krok efektów wizualnych (efekt partykli, kurze, zmienne oświetlenie). W programie pojawi się łącznie ponad 30 pojazdów latających, około 100 pojazdów naziemnych i drugie tyle innych obiektów o znaczeniu strategicznym. Rozbudowany tryb multiplayer pozwoli zaś na udział we wspólnym nalocie na pozycje przeciwnika (co-op) oraz umożliwi bitwę w stylu dogfight (innymi słowy to klasyczny deatchmatch, tyle że rozgrywany w powietrzu). Nie zapominano nawet o chacie! Dlatego też Echelon: Wind Warriors zapowiada się na rasowy dodatek do całkiem przyzwoitej, choć nie rewelacyjnej gry.