Kodeina – zabójca z każdej apteki

Kodeina jest jedną z substancji opioidowych i pochodną morfiny. Jest także głównym składnikiem takich leków jak Antidol 15 czy Thiocodin. Ten pierwszy to lek przeciwbólowy, drugi zaś stosowany jest przede wszystkim jako lek na kaszel. A czemu o tym wszystkim piszę?

Jakiś czas temu dużo mówiło się o syropie na kaszel o nazwie Tussipect. Okazało się, że ten specyfik, ze względu na chlorowodorek efedryny w składzie, zażywany jest nie tylko przez zmagających się z chorobą, lecz również – a może nawet przede wszystkim – przez żądną wrażeń młodzież. Powody były różne – stres, chęć osiągania lepszych wyników sportowych, presja związana z nauką oraz oczywiście chęć spróbowania czegoś nowego, sprawdzenia, jak reaguje organizm.

Tussipect odszedł w zasadzie w zapomnienie, ale rynek nie znosi próżni. Miejsce syropu na kaszel zastąpiła kodeina, która jest niestety znacznie bardziej niebezpieczna.

„Koda jest najlepsza, bo jest tania, bezpieczna i nie uzależnia. No i łatwo ją dostać” – powiedział mi chłopak udzielający się w internetowej społeczności zajmującej się wymianą wrażeń po zażyciu środków psychoaktywnych. Ma rację z tym, że kodeina jest tania. Dawkę zapewniającą „odjazd” można kupić już za około 15 zł. W porównaniu z innymi używkami to niewiele. Prawdą jest również to, że bardzo łatwo ją dostać – wystarczy pójść do najbliższej apteki i poprosić o Antidol 15 lub Thiocodin – są to tzw. leki OTC, czyli dostępne bez lekarskiej recepty. Popularność tych leków wśród młodych ludzi jest tak duża, że większość farmaceutów wie już, iż problemem klientów nie jest wcale kaszel czy bóle stawowe. Nie mają jednak powodu, by odmówić sprzedaży. Właśnie dzięki dostępności jest tak popularna (w tym miejscu należałoby zapytać jak popularna, ale nie ma niestety żadnych statystyk na ten temat), albowiem dostęp do narkotyków w Polsce, wbrew obiegowej opinii, wcale nie jest tak łatwy. Dlatego też nastolatki wybierają coś, co mogą bez kłopotu zdobyć. Ale czy mój rozmówca ma rację, twierdząc, że kodeina jest bezpieczna oraz nie uzależnia?

Nie czuję się ekspertem w dziedzinie substancji opioidowych, więc wierzę profesjonalistom oraz, co interesujące, wielu zażywającym, wypowiadającym się na forach. Twierdzą oni, że kodeina uzależnia – zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Części osób odczucia wywoływane przez kodeinę wystarczają, część szuka jeszcze mocniejszych wrażeń, przerzucając się z czasem na narkotyki. Warto w tym miejscu wspomnieć znanego większości… dr. House’a. On, jak pamiętamy, był uzależniony od Vicodinu. Substancja czynna co prawda inna, ale zasada ta sama.

Bez cienia wątpliwości mogę z kolei stwierdzić, że kodeina jako „metoda na odjazd” nie jest bezpieczna. Jeżeli dawka dzienna jakiejś substancji wynosi od 30 do 60 mg, a ktoś zażywa od 300 do 600 mg i najczęściej miesza to z alkoholem – nie może czuć się bezpiecznie. Jeszcze większym problemem jest to, że kodeina w najczęściej zażywanym Antidolu 15 jest zmieszana z paracetamolem. Znawcy tematu oddzielają te dwie substancje od siebie, narkotyzując się tylko tą pierwszą. Nieświadomi natomiast po prostu połkną 10-20 tabletek, w najlepszym razie niszcząc wątrobę, a w najgorszym… cóż, wiadomo co w najgorszym.

To, nad czym się zastanawiam, to jak można zapobiec narastającej fali narkotyzującej się młodzieży środkami, które może dostać każdy przy domu, szkole czy szpitalu. Czy należałoby preparaty zawierające kodeinę przerzucić do puli tych na receptę? Skoro państwo tak walczyło z dopalaczami, czemu nie robi nic by walczyć z wcale nie mniej groźnym zjawiskiem? A może to droga donikąd, bo chętni do zażywania tego typu środków znajdą wtedy coś nowego?